W sobotnie późne popołudnie w licznie zgromadzeni w hali SDS-u mogli podziwiać w akcji największe gwiazdy polskiej siatkówki, a także skoków narciarskich. Podczas Meczu Gwiazd nie brakowało pięknych siatkarskich akcji, ale także i zabawy.
Wynik tego meczu był oczywiście sprawą drugorzędną, najważniejszy był bowiem cel, czyli pomoc podopiecznym Zachodniopomorskiego Hospicjum dla Dzieci. - Najważniejszy był cel tego wszystkiego, a przy okazji pobawiliśmy się trochę siatkówką, Zbieraliśmy pieniądze dla bohaterów, czyli dzieci z hospicjum. Fajnie, że ludzie przychodzą na takie akcje, mają ochotę podzielić się swoim groszem - powiedział po meczu Daniel Pliński. Podkreślali to zresztą wszyscy uczestnicy Meczu Gwiazd. - Bawiłam się tutaj bardzo dobrze, naprawdę fajna impreza. Przyszło dużo ludzi. Chodzi jednak o to, żeby uzbierać pieniądze na pomoc dzieciom i to było najważniejsze. Zwycięzca jest jeden, są to dzieci. My przyjechaliśmy tutaj, żeby im pomóc - nie ukrywała Joanna Kuligowska. - Jestem tutaj pierwszy raz, wcześniej mi się nie udawało. W ogóle sam pomysł organizacji takiej imprezy jest bardzo fajny. Mam nadzieję, że publiczności się podobało. Ja jestem zauroczony, zafascynowany i na dodatek jestem pierwszy raz w Szczecinie. Jak się widzi podczas przejazdu, to miasto jest ładne. Z tego co słyszałem dużo się zmieniło na lepsze. Mam nadzieję, że tu jeszcze wrócę - stwierdził Paweł Rusek.
Podczas Meczu Gwiazd można było zobaczyć nie tylko piękne akcje siatkarskie, "gwoździe" wbijane w parkiet czy dobre zagrywki. Niektórzy po raz kolejny mogli przypomnieć sobie czasy, kiedy to sami jeszcze byli zawodnikami. W stroju siatkarskim można było zobaczyć szkoleniowca ZAKSY Kędzierzyn-Koźle Sebastiana Świderskiego, czy olimpijczyka Krzysztofa Śmigiela. Na boisku pojawił się na moment również trener Chemika Police, Mariusz Wiktorowicz. - Co roku scenariusz na pewno będzie inny, ale myślę, że takie inicjatywy są potrzebne nie tylko w Szczecinie, ale w innych miastach także - opowiadał Paweł Rusek. Jako, że forma imprezy była luźna nie brakowało także niekonwencjonalnych akcji, co pokazuje, jak duża jest pomysłowość zawodników. Daniel Pliński na przykład serwował z wysokości trybun, Dawid Kubacki atakował siedząc na barkach Daniela Plińskiego, często zawodnicy specjalnie przedłużali akcje, podczas niektórych zagrań na boisku było więcej niż sześć osób a gra nie kończyła się po trzech odbiciach, akcje niejednokrotnie były nagradzane więcej niż jednym punktem. - Dla nas to żaden problem. Myślę, że dla kibiców była to wspaniała zabawa, dla nas również. Mogliśmy się tutaj wszyscy razem spotkać i oprócz tego, że robimy to dla hospicjum. Trzeba wziąć pod uwagę, że tak naprawdę ciężko było grać na 100% swoich możliwości, bo wiadomo, że były tez kobiety, skoczkowie i trzeba było być ostrożnym. Zrobiliśmy to co sobie zaplanowaliśmy i fajnie to wyglądało. Było kilka ładnych akcji, połączonych z zabawą - mówił Paweł Rusek. - To jest zabawa i to było do przewidzenia, że będą śmieszne akcje, ale myślę, że ludziom to się podobało - dodała Joanna Kuligowska.
Uczestnicy przyznali również, że miło było oderwać się od poważnej siatkówki, kiedy to na co dzień rywalizują o dużą stawkę. - Cały sezon trenujemy, pracujemy, stresujemy się, a tutaj po prostu się bawiliśmy i bardzo się cieszymy, że można także siatkówkę pokazać, jako zabawę - mówiła Joanna Kuligowska. Zgodnie stwierdzili również, że są gotowi przyjechać do Szczecina za rok. - Jeżeli chodzi o mnie, to nie ma żadnego problemu. Jeżeli będę zdrowy, to w ogóle nie ma tematu. Rok temu obiecałem, że przyjadę i dotrzymałem słowa. Jest to wspaniała impreza. Polecam wszystkim siatkarzom i namawiam wszystkich, aby postarali się w przyszłym roku znaleźć trochę czasu i przyjechać, bo naprawdę cel jest szczytny - powiedział środkowy PGE Skry Bełchatów.
źródło: Ewa Koperska / Strefa Siatkówki